Moc bierna indukcyjna vs. pojemnościowa – o co chodzi?
Z mocą bierną jest jak z falą, która cofa wodę, zanim przyniesie kolejną — energia krąży tam i z powrotem między źródłem a odbiornikiem. Nie wykonuje pożytecznej pracy, ale obciąża sieć i podnosi rachunek. W praktyce mówimy o dwóch „charakterach” tej energii: indukcyjnym i pojemnościowym.
Moc bierna indukcyjna bierze się z urządzeń z cewkami: silniki, transformatory, sprężarki, wentylatory. Prąd spóźnia się względem napięcia (przesunięcie fazowe), a sieć musi „dopompować” dodatkową energię, która zaraz wraca. W skrajnych przypadkach widać to jako niski cos φ i dopłaty za energię bierną indukcyjną.
Moc bierna pojemnościowa to przeciwieństwo: mamy przewagę elementów pojemnościowych (kondensatory, filtry wyjściowe falowników, długie kable). Prąd wyprzedza napięcie. Pojawia się rzadziej w klasycznych zakładach, ale coraz częściej tam, gdzie jest dużo przekształtników (napędy, PV, UPS-y).
Na fakturach spotkasz osobne pozycje: „energia bierna indukcyjna” i „pojemnościowa”. Jeśli któraś rośnie do setek czy tysięcy zł miesięcznie — to sygnał, że warto rozważyć kompensację. Nie jest celem „wyzerowanie do zera”, raczej utrzymanie współczynnika w granicach akceptowanych przez operatora.
Jak to wyobrazić sobie obrazowo? Moc czynna (kW) to jadący samochód. Moc bierna (kVAr) to kołysanie przy bocznym wietrze — nie przyspiesza, ale zwiększa zużycie paliwa. Kompensacja to „wyprostowanie” toru jazdy.